Od dzisiaj rusza nowy comiesięczny cykl pod hasłem

Razem z pozostałymi dziewczynami z DT
scrapki.pl będziemy się w nim dzielić swoją wiedzą, umiejętnościami lub ciekawymi pomysłami. Temat łączący dzisiejsze wyzwanie to "ulubiony kawałek muzyczny".
Moja praca, kolejne LO (jak widzicie ćwiczę nieustannie z nadzieją, że nauczę się i w tej dziedzinie poruszać lepiej) powstała w oparciu o piosenkę Mietka Szcześniaka "Miłość nie ustaje". Utwór bardzo nastrojowy i ciepły. Myślę, że co nieco z tego klimatu przedostało się do mojej pracy.

Podstawą jest
ten papier z kolekcji Parisian Anthology Pink Paislee. Kto ma te papiery ten we, że można z nimi wiele zrobić i zagospodarować na różny sposób. A wszystko dzięki temu, że powierzchnia papieru pokryta jest różnymi wzorkami powlekanymi specjalną folią odporną na media.
Ponieważ utwór ilustrowałam czarno-białym zdjęciem a chciałam, żeby praca była raczej w tonacji odpowiadającej zdjęciu, z racji tego, że nie posiadam żadnej pasującej mgiełki w tym deseniu, postanowiłam papier potuszować. Użyłam dwóch tuszy distress:
walnut stain i
black soot (idealny byłby szary ale niestety nie posiadam w swojej skromnej kolekcji). Wyszło fajnie ale wydawało mi się, że trochę za ciemno. Cóż, rozbielić się już nie dało więc wpadłam na pomysł, żeby całość pokryć kawałkiem tiulu, który koniec końców złagodził nieco zbyt mocne brzegi papieru i dał całkiem interesujący efekt.

Kolejny problem stanowiły dla mnie kwiatki. Chciałam, żeby pasowały do tonacji i były w różnych wielkościach, ale jak zwykle mój zasób jest zbyt mały na takie rozwiązania. Pomogłam sobie robiąc kilka własnoręcznie. Do
kwiatka z primy podłożyłam koronkę odpowiednio uformowaną i dzięki temu miałam przynajmniej jeden duży kwiatek:) W innym miejscu potrzebowałam czegoś małego więc zrobiłam sobie z papieru i kółek lnianych następny. Nie obyło się też bez kwiatków robionych na szydełku. Tym sposobem udało mi się uzyskać efekt, który nie jest może idealny, ale na pewno zadowalający moje oczekiwania. Środki białych kwiatków, które też chciałam mieć w pracy w celu nadania lekkości kompozycji pomalowałam
białą farbą pękającą.

Lo był prawie gotowy. Prawie bo brakowało mi czegoś. Takiej kropki nad i. U mnie to było kilka akcentów przecudnej urody stempli (które już niestety są niedostępne w sklepie), które podkreśliły całość kompozycji. Oczywiście z racji tego, że na tiulu trudno uzyskać zadowalający efekt postemplowałam kawałek ofertówki a potem wycięłam motywy i przymocowłam klejem w odpowiednmuich miejscach.

Jak widać nic wielce odkrywczego nie zrobiłam ale może akurat coś z tego, czym się podzieliłam będzie dla kogoś pomocne lub inspirujące.
Wszystkim zaglądającym życzę miłego weekendu (podobno ostatniego bez śniegu).