
A wszystko zaczęło się od tego, że potrzebowałam sobie zrobić kalendarz... Wstyd przyznać, ale dopiero początkiem marca sobie takowy sprawiłam ( korzystając z pomysłu
Agnieszki). Oczywiście padło na papier pełen kolorów. Ma brązy, fiolety, różowości czyli to co lubię:)

Kilka dni później eksperymentowałam sobie z kawałkami materiałów i z tego dobierania, wycinania i dopasowywania całkiem przypadkowo powstała broszka (moja pierwsza w życiu).

Jeszcze dobrze nie zdążyłam się zastanowić do czego będę ją nosić, kiedy 2 dni później wizytując ciucholand natknęłam się na sweter, który wpadł mi w ręce (przypadkowo oczywiście). Kupiłam za całe 1zł :) W domu okazało się, że pasuje idealnie do mojej brochy.

Tak niewiele, a tyle radości!! Czego i wam życzę pomimo tego, co za oknem
Pozdrawiam słonecznie:)